Był lublinianinem z wyboru. To w naszym mieście spędził większość swojego dorosłego życia. Tu też zmarł i tu jest pochowany. Swego czasu był jedną z największych sław polskiej piosenki kabaretowej. Tworzył poezję plebejską, chłopomańską, czego dowodem były jego wielkie przeboje, takie jak „Panny z Cicibora”, „To je moje” czy „Chłop żywemu nie przepuści”. Współtworzył Silną Grupę pod Wezwaniem. Pisał, śpiewał, grał na instrumentach i na scenie, publikował w prasie. A przy tym wszystkim jednocześnie zmagał się z chorobą alkoholową, która w pewnym sensie zniszczyła mu życie.
W kolejnym odcinku „Z opolskiej estrady” Maks Wieczorski opowiada o Kazimierzu Grześkowiaku.
