O ile tego dnia sytuację w Lublinie i okolicach, władze mogły uznać za w miarę opanowaną, kolejne pożary społecznego niezadowolenia zaczęły wybuchać gdzie indziej. Właśnie 29 lipca 1980 roku rozpoczęła strajk załoga drugiego rejonu przeładunkowego w porcie gdyńskim. Jednocześnie dziennikarz „Trybuny Ludu” w wydaniu z tego samego dnia, niezręcznie, z użyciem wielu trudnych słów, starał się udowodnić, że gospodarka w socjalistycznym wydaniu i tak ma przewagę nad gospodarką wolnorynkową, a strajki szkodzą wszystkim:
„Społeczna szkodliwość mitologizacji mechanizmów rynkowych polega głównie na apriorycznym rozgrzeszaniu – dopóki one funkcjonują – wszelkich przejawów aspołecznego działania”…